Ważna informacja News: Akira Toriyama odszedł w wieku 68 lat

Polecamy

miniRecenzja: Magi: Labirynth of Magic 5-10 (Waneko)

Po krótkiej przerwie, czas wrócić nam do cyklu recenzji tytułów, które udostępniło nam wydawnictwo Waneko, czyli jak dobrze pamiętacie - Dimension W tomy 1-15, Magi: Labirynth of Magic tomy 1-19 oraz Akame ga Kill 1-9. Za nami wstępne recenzje każdego z tych trzech tytułów, dostępne tutaj - Dimension W 1-3, Akame ga Kill! 1-2, Magi: Labirynth of Magic 1-4. Teraz pora przekonać się, jakie będzie drugie wrażenie. Jeżeli spoilery i skrajny subiektywizm wam nie straszne, zapraszam do lektury.

Typ: Manga
Autor/zy: Shinobu Ōtaka
Gatunek: Fantasy, przygoda
Data publikacji: 2009 - 2017 (2016+, Polska)
Status: Zakończona (Wydawana, Polska)
Ilość tomów: 37 (20+, Polska)
Wydawca: Shogakukan (Japonia), Waneko (Polska)
Ocena recenzenta: (8/10)

Magi: Labirynth of Magic - Wakacyjny czas odwlekł moje drugie spotkanie z Aladynem i Alibabą – tak jak bohaterowie Magi: Labirynth of Magic podróżują po nadmorskich krainach, tak i ja postanowiłem poczuć zapach bryzy i rozgrzany piasek pod stopami... żeby lepiej wczuć się w tę historię, oczywiście to był jedyny i wyłączny powód. Zaznawszy nieco życia nadmorskiego nomada, wróciłem do historii, która poprzednim razem wywarła na mnie duże pozytywne wrażenie. Wrzuciłem na ruszt tomy 5-10. Dlaczego akurat tyle? Na przestrzeni tych sześciu tomików poprzednia saga zakończyła się, oraz dostaliśmy wstęp do nowej przygody. Jak było tym razem?

Pod względem kreski bez zmian, co jest satysfakcjonującą informacją. Design nowych postaci nadal jest szczegółowy i doskonale pasuje do klimatu serii, mangaka świetnie ukazuje różnice kulturowe już w samym stroju bohaterów z różnych miejsc na świecie. Mimika, typowo mangowa, utrzymana jest w takim samym tonie co wcześniej, tła i krajobrazy są starannie dopracowane. Jedyne, co nie przypadło mi do gustu to koncepcja sześćdziesiątego pierwszego labiryntu, który wydaje mi się estetyczną pomyłką – miałem nieodparte wrażenie, że groteskowy mix słodyczy pluszowych misiów ze śmiercionośnym arsenałem zębów i pazurów powstał jedynie dlatego, że zabrakło lepszego pomysłu. A może to był element humorystyczny? Może, jednak do mnie nie trafił. O ile wplecione w fabułę infantylne żarciki o kobiecych piersiach, pijaństwie czy miłości od pierwszego wejrzenia przyjmuję z uśmiechem jako element gatunku (Magi to przecież lekki shōnen) o tyle ten element był dla mnie nie do przełknięcia przez obawę o niestrawność.

Tyle jeśli mowa o kresce, a co z fabułą?

Na tym polu manga nie idzie w ślady tomów 1-4. Lekka, przygodowa historia, rzucająca nas w podróż po fikcyjnym świecie wzorowanym na bliskiej i dalekiej Azji z nutą tajemnicy w tle zmienia się w bardziej złożoną opowieść o zabarwieniu politycznym, gospodarczym i społecznym. Mamy monarchię pogrążoną w stanie rozkładu, walkę o sprawę obywatelską, rozważania czy finansowy pieniądz fiducjarny jest lepszym wyjściem niż standard złota, oraz peany o przewadze republiki nad monarchią (choć to nie do końca, ponieważ nad republiką zostaje postawiony spory znak zapytania, a w kolejnej sadze poznajemy utopijną monarchię) – a wszystko to wplecione w historię dwóch przyjaciół i rywali jednocześnie, choć jeden nie do końca zdaje sobie sprawę, że rywalizują. I do tego dużo typowych dla shōnenów walk.

Udaje nam się poznać głównego antagonistę, wobec którego jak na razie mam dość ambiwalentne uczucia, poznajemy następnych protagonistów, których nie sposób nie lubić, oraz Illumin... tajemniczą organizację siejącą zamęt na świecie, która na pewno nie jest wzorowana na Illuminatich, a na sam koniec dostajemy kolejną garść informacji na temat labiryntów, które powodują, że z jednej strony część ich tajemnicy zostaje rozwikłana (czemu tak szybko?) za to pojawiają się nowe pytania.

Początek kolejnej sagi znów zabiera nas w podróż krajoznawczą, co według mnie jest najlepszym elementem tej serii, rozbudowuje świat przedstawiony poprzez wzmianki o kolejnych krajach (w tym imperium wzorowanym na starożytnym Rzymie, które mam nadzieję, przyjdzie nam odwiedzić) i kolejny raz pozwala nam cieszyć się typowo przygodową stroną historii. Gdyby tylko estetyka labiryntu nie psuła tak wrażenia... nie mniej jednak w ogólnym rozrachunku manga trzyma dotychczasowy – wysoki – poziom i nadal daje się czytać z wielka przyjemnością. Oby tak dalej.
Dodał: Inigo_Montoya, 19.08.2019 15:13

Komentarze

Brak komentarzy.

Dodaj komentarz:

Możliwość dodawania komentarzy została wyłączona przez administratora.
Linki sponsorowane: Kosmiczni.pl - Gra inspirowana mangą Dragon Ball | Shinobi World
Polecamy