Marcin00
dnia 14.05.2013 17:23 Oczywiście chodzi o zera, bo zapomniałem dodać . |
Marcin00
dnia 14.05.2013 17:12 Nie chce tutaj czarować, ale licencje są drogie, a w przypadku anime dochodzą czasami do 6-cyfrowej liczby xDD. |
Black
dnia 14.05.2013 13:57 Może i tak, ale zobacz sobie kto po pierwszej jest w spółce Animax'a oraz to, że AXN emituje wiele anime jednego producenta, które jak w przypadku J.P.Fantastica daje im zielone światło u tego samego wydawcy. |
Darknes
dnia 14.05.2013 13:44 Podobno ceny zależą od daty produkcji, ilości odcinków i kilku innych aspektów. Japończycy tez patrzą na to co obecnie w danym kraju jest na topie, badają potencjalny rynek zbytu zanim coś sprzedadzą. |
Black
dnia 13.05.2013 17:13 Sprawę licencji, tak mi się zdaje, trzeba rozdzielić na dwie opcje, pierwsza, to jak starasz się pierwszy raz o nią, druga, kiedy ją teoretycznie masz. AXN Spin jak i reszta kanałów AXN należy do właściciela tego samego co Animax, czyli do Sony, jeżeli w Polsce pojawił się "Dragon Ball Z Kai", to znaczy, że wykorzystują tą międzynarodową licencje, która według mnie załatwia wszystko, wystarczy pewnie znaleźć tylko grupę bądź firmę co zrobi napisy, lektor czy dubbing. |
Pepe
dnia 13.05.2013 00:03 Bo ja wiem, przecież dużo młodych ludzi jest na dbp i innych konkurencyjnych forach czy stronach z anime online. Nie będę robił reklam, ale zobacz sobie na najpopularniejsze serwisy które kradną czyjąś pracę i wrzucają wszystko online, liczby wyświetleń są spore. Ile kasy trzeba, żeby dostać licencję na wydanie w Polsce jakiegoś anime? Wiem że to zależy od samego anime, a raczej producenta i agencji, ale tak mniej więcej, wiesz może? Wydaje mi się że dużo, tylko że nie wiem jak dużo więc nie będę pisał nie znając faktów |
Black
dnia 12.05.2013 23:47 Nie wiem czy to kwestia pieniędzy, bo miał zostać wprowadzony na nasz rynek Animax, a skończyło się tylko na AXN Spin, który anime niestety ma stosunkowo mało. Po prostu młodzież wychowana na MTV Polska woli słabe seriale niżeli anime. |
Pepe
dnia 12.05.2013 23:23 Chciałbym w polskiej telewizji zobaczyć K-ONa albo Madoke Majike, no ale w tym kraju jest tylko DB po raz setny, albo badziewnie zrobiony shounen *czyt. Naruto, Blicz*, albo starocie *Slayers, Sailorka*. Czasami tylko jest coś nowego - Nodame Cantabile, jakaś kinówka. Pewnie hajsu nie ma, ale ważną sprawą jest to, że polski fandom jest za wygodny i ssie pałkę mówiąc ogólnie. To samo w j-music. |
Darknes
dnia 12.05.2013 15:56 Nie chodzi tu tylko o fandom, tam jest pełno filmów i to samiutkie nowości praktycznie. A anime to często po 2-3 różne wersje (różnych grup) i te najpopularniejsze tasiemce to wychodzą praktycznie w ten sam dzień co premiera w Japonii. |
Black
dnia 12.05.2013 15:49 W krajach zachodnich mają o wiele bardziej rozbudowany fandom, nawet mają porządne kanały z anime, w samych Włoszech chyba ze trzy. |